1.08.2017

„Wrogowie” Isaac Bashevis Singer


Herman Broder, bohater powieści „Wrogowie” Isaaka Bashevisa Singera, okupację hitlerowską przetrwał dzięki Jadwidze, Polce, która go ukrywała. Po wyzwoleniu ożenił się z nią i wyemigrował do Nowego Jorku. Nie utrzymuje kontaktów ze środowiskiem uchodźców. Czas dzieli między pracę u rabina a spotkania z trzema kobietami. Ma skłonność do filozofowania, wpadania w melancholię i kłamania. Kieruje się chłodną kalkulacją, a nie uczuciami. 

Każda z kobiet daje Hermanowi co innego i czym innym go drażni. Inteligentna Masza jest tak świetną kochanką, że potrafi „na pewien czas zatrzymać krwawienie w czasie miesiączki”[1], ale przesadnie dużo mówi i okazuje zazdrość. Jadwiga zdobyła się dla niego na wielkie poświęcenie, jednak nie umie czytać i przyzwyczaić się do wielkiego miasta. W jej towarzystwie Herman szybko zaczyna odczuwać nudę. Z Tamarą łączą go wspomnienia. I tak biega od jednej pani do drugiej, nie mogąc zdecydować się na porzucenie żadnej z nich. 

Masza przebywała w łagrze, Tamara – w lagrze, Herman przez trzy lata siedział w stogu siana, zdany na łaskę i niełaskę Jadwigi, a Jadwiga potwornie ryzykowała, bo w Polsce kary za pomoc Żydom były okrutne. Wszystkie główne postacie książki mają trudną przeszłość i wciąż wspominają okropieństwa, wygłaszając przy okazji wiele błyskotliwych, filozoficznych uwag. Singer stara się opisać ich próby przystosowania się do nowej rzeczywistości, poza tym porusza temat bigamii, odpowiedzialności za drugiego człowieka, ucieczki od problemów i tęsknoty za oczyszczeniem. 

Niestety, nie będę chwalić Singera. Przed kilkoma laty czytałam jego „Sztukmistrza z Lublina” i teraz poczułam się nieprzyjemnie zaskoczona, bo po pierwsze rozwiązania niektórych wątków są bardzo podobne, po drugie – „Wrogowie” to książka o wiele słabsza. Nie ma tu ani jednej sceny, którą można by uznać za poruszającą lub działającą na wyobraźnię. Ta powieść nie jest dziełem artysty, tylko sprytnego rzemieślnika. 

Noblista nie idealizuje Żydów, ukazuje ich mało chwalebne zachowania: rozpustę, oszustwa, pogoń za pieniędzmi. Pisze o działalności żydowskich policjantów, którzy brali aktywny udział w likwidacji gett. Przypomina czytelnikom nie tylko o zbrodniach niemieckich, lecz i radzieckich: „Ludzie wiedzą bardzo mało o tym, co zrobili hitlerowcy. Ale świat nie wie nic o tym, co zrobił Stalin, i co wciąż robi”[2]. Byłoby dobrze, gdyby autor poprzestał na takich wypowiedziach. On jednak chce być kontrowersyjny i formułuje sądy, które każdemu rozsądnemu czytelnikowi sprawią przykrość. Spójrzmy:

„Herman często porównywał ogród zoologiczny do obozu koncentracyjnego. W powietrzu unosiła się tu tęsknota za pustyniami, wzgórzami, dolinami, legowiskami i rodzinami. Tak jak Żydzi, zwierzęta zostały tu ściągnięte ze wszystkich stron świata, skazane na izolację i nudę”[3].

Czy naprawdę największymi problemami więźniów Auschwitz czy Treblinki były nuda i izolacja? Śmiem wątpić. Prawda jest taka, że ci ludzie zazdrościli mieszkańcom zoo. Zwierzęta dostawały przecież jedzenie, nikt ich nie bił, nie zmuszał do wielogodzinnego stania na apelach i nie gonił do komór gazowych. Singer, spędziwszy wojnę w bezpiecznych Stanach, nie potrafi zrozumieć więźniów obozów. Trywializuje ich cierpienie i to właśnie jest największą wadą tej powieści. 

Moja ocena: 3/6.

---
[1] Isaac Bashevis Singer, „Wrogowie. Opowieść o miłości” („Enemies: A love story”), przeł. Ludmiła Melchior-Yahil, Amber, 1996, str. 44. 
[2] Tamże, str. 66.
[3] Tamże, str. 49.

20 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się tak słabej książki po Singerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem „Sztukmistrz z Lublina” był o wiele lepszy. :)

      Usuń
  2. Tej książki Singera nie czytałam i widząc Twoją trójeczkę, nie sięgnę po nią. Najwyżej z jego książek oceniłam "Dwór" (4,5) i "Spuściznę" (5,0) - polecam!
    Serdecznie Cię pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię książki o Żydach, ale ta nie przypadła mi do gustu. Jest wymuszona, kontrowersyjna, a porównanie więźniów obozów hitlerowskich do zwierząt z dobrego zoo mnie zniesmaczyło. Singer napisał dużo książek, ta akurat należy do gorszych.

      Dziękuję i również pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Proza Singera dopiero przede mną, ale widzę, że przygody z nią raczej nie rozpocznę od "Wrogów". A to porównanie do zoo może jest trochę za słabo rozbudowane - samotność, ograniczenie swobody ruchów, brak szacunku do życia, ubezwłasnowolnienie, itd. Nuda i izolacja to chyba trochę za mało powiedziane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podobał „Sztukmistrz z Lublina”, z tym że wielu blogerów na niego narzeka. :) Porównywanie więźniów obozu do zwierząt z zoo jest nie na miejscu, bo przecież zwierzętom żyło się o wiele lepiej.

      Usuń
  4. Jakoś jeszcze nie dojrzałam do czytania Singera...kupiłam sobie nawet jego autobiografię, by od niej zacząć a "Dwór" i chyba"Spuścizna" od lat czekają na swoją kolej......
    Ale faktycznie co amerykański Żyd mógł wiedzieć o obozach koncentracyjnych....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Singer młodość spędził w Polsce, dopiero przed drugą wojną wyjechał do Stanów. O obozach tylko słyszał i czytał. Kiedyś czytałam książkę Tuszyńskiej o Singerze i dowiedziałam się o nim niezbyt miłych rzeczy: był bardzo skąpy, egoistyczny, nie umiał dochować wierności jednej kobiecie.

      Usuń
    2. Tak, tak...wiem, że on wyemigrował do Ameryki. Jak czytałam Twą opinie, to przyszły mi na myśl filmy Woody Allena ..on też w takim świetle przestawia swych żydowskich bohaterów..

      Usuń
    3. Odniosłam nieprzyjemne wrażenie, że w tej książce Singer przedstawia Żydów w zbyt czarnych barwach. Idealizowanie nie jest dobre, ale nadmierne krytykowanie też nie.

      Usuń
  5. Nie czytałam do tej pory jeszcze nic Singera, ale widzę, że nie warto zaczynać od "Wrogów" - sięgnę w takim razie najpierw po "Sztukmistrza z Lublina". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Wrogów” polecę tylko... wrogom. :) W moim przekonaniu „Sztukmistrz” jest o wiele ciekawszy.

      Usuń
  6. Też wątpię w tę nudę... Chyba nie jest to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej książce brakuje duszy. Gdybym poznawanie twórczości Singera zaczęła od „Wrogów”, pewnie zraziłabym się do tego autora. Ma on w dorobku lepsze książki. :)

      Usuń
  7. Każda z kobiet daje Hermanowi co innego i czym innym go drażni. - pięknie się zapowiada.;)
    Kiedyś czytałam dużo Singera, tej książki chyba nie. Oprócz "Sztukmistrza..." wszystkie zlały się w jedno, dość ogólne wrażenie. Ale może to kwestia młodego wówczas wieku.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że po pewnym czasie „Wrogowie” zleją mi się w pamięci ze „Sztukmistrzem”, bo niestety niektóre wątki są bardzo podobne i główni bohaterowie są podobni. To mężczyźni niezasługujący na zaufanie, uciekający od odpowiedzialności. Jedna kobieta im nie wystarcza, dwie to też za mało. :) Z trzech kobiet pojawiających się w tej książce najbardziej zainteresowała mnie Tamara.

      Usuń
    2. Ciekawe, skąd się wzięło takie podejście Singera do męskich bohaterów.;)

      Usuń
    3. Może sam był takim mężczyzną, jak Jasza i Herman? W „Pejzażach pamięci” Tuszyńska pisała, że ganiał za spódniczkami. :) Poza tym był zarozumiały, skąpy i miał wiele innych wad.

      Usuń
  8. Mi również bardzo przypadł do gustu "Sztukmistrz z Lublina".
    Dziwne to porównanie obozu koncentracyjnego do ogrodu zoologicznego. Może autor miał także na myśli to, że zostali upodleni, czuli się jak zwierzęta w klatkach, obnażeni psychicznie, obdarci z prywatności. No nie wiem. W sumie ta "nuda" może mówić nam zupełnie coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może tłumaczka coś przekręciła? W każdym razie uważam, że los zwierząt z zoo był o wiele lepszy niż Żydów. Wiem, że dzikie zwierzęta zmuszone do życia w zoo nie czuły się szczęśliwe, a jednak nikt ich nie głodził, nie palił żywcem, nie zapędzał do komór gazowych.

      „Sztukmistrz z Lublina” był świetny. :)

      Usuń