24.01.2012

„Dalekie wiatry” Sergio Bambaren


Jeśli ktoś zapoznał się już z utworami Coelho i pragnie więcej literackiej strawy w podobnym stylu, może sięgnąć po „Dalekie wiatry” peruwiańskiego pisarza Sergia Bambarena. Książeczka ta, choć krótka, aż tryska sentencjami i poradami pokazującymi nam, jak odmienić swoje życie i nauczyć się cenić momenty „prawdziwego światła”.

Ale po kolei. Bohaterami książki są Mark oraz jego żona, Gail. Z jej zielonych oczu przemawiała prawda jej serca[1] – tak określił narrator tę dobrą kobietę. Gail jest miła, piękna i sypia snem aniołów[2]. Mark nie zalicza się już do młodzieniaszków, a przyglądając się w lustrze swojej postaci, zastanawia się: Czy to możliwe, że ta osoba, która wygląda na wysportowanego dwudziestoparolatka, naprawdę jest brzuchatym mężczyzną w średnim wieku?[3]. Pracuje w biurze, a wolnego czasu nie marnotrawi na błahostki, lecz – stosownie do swojego wieku - odczytuje różne mądre księgi. I oto ten bystry mężczyzna zrozumiał nagle, że koniecznie musi zmienić swoje życie, bo jego małżeństwo z Gail się rozpadnie. Nie można przecież tkwić w nudzie i rutynie. Najwyższa pora, by zająć się szukaniem sensu życia.

Jak znaleźć sens w życiu? Bardzo łatwo. Trzeba wyruszyć w daleką podróż, bo tylko wtedy, gdy człowiek oddali się od stałego miejsca zamieszkania, zaczyna rozumieć różne światy, które go otaczają. To naprawdę poszerza horyzonty[4]. I małżonkowie kupują jacht o wdzięcznej nazwie „Dalekie wiatry”. Biorą ze sobą magiczną księgę i wypływają w kilkumiesięczny rejs dookoła Nowej Kaledonii. Płyną, by spotkać mądrych ludzi, by zrealizować marzenia, bo – jak wielokrotnie podkreśla autor – tylko realizacja marzeń jest kluczem do uzyskania szczęścia.

Sergio Bambaren ceni czas swoich czytelników, toteż nie zanudza ich opisami rzeczy niepotrzebnych. Nie tłumaczy więc, skąd wziąć pieniądze na kupienie jachtu i jak z dnia na dzień porzucić pracę, mieszkanie, rozmaite zobowiązania. Nie wyjaśnia, jak dbać o bezpieczeństwo podczas podróży we dwoje. Nie mówi, w którym dokładnie miejscu świata mieszka tajemnicze plemię i skąd brać magiczne księgi. Czy to zresztą ważne? Ważne, że podczas podróży bohaterowie spotkają ludzi pełnych światła i mądrości. I wypowiedzi tych ludzi autor skrzętnie zapisuje.

Cóż jeszcze dodać? Owszem, peruwiański pisarz zupełnie pozbawiony jest kunsztu literackiego, owszem, płodzi beznadziejne dialogi i wymyśla niesłychanie naiwne sytuacje, ale w zamian zaskakuje niezwykłym, niecodziennym darem tworzenia sentencji. Ileż banałów jest w tej książeczce! Więcej niż u Paolo Coelho! Podczas czytania aż oczy przecierałam ze zdumienia. I podobno ta książeczka jest często i chętnie wypożyczana – tak przynajmniej zapewniała mnie pani z osiedlowej biblioteki.

Pamiętajcie więc: Nie istnieje szczęście, istnieją tylko szczęśliwe chwile. I jeśli nauczymy się cenić te momenty prawdziwego światła, to nasze życie będzie spełnione[5].

1/6.

---
[1] Sergio Bambaren, „Dalekie wiatry”, przeł. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i S-ka, 2009, str. 45.
[2] Tamże, str. 11.
[3] Tamże, str. 12.
[4] Tamże, str. 95.
[5] Tamże, str. 96.

Recenzja zamieszczona w Biblionetce 2011-05-23.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz