29.01.2012

„Granice wytrzymałości” Peter Stark


Niektórzy ludzie wolny czas spędzają w bezpiecznych mieszkaniach, inni biorą plecaki i wędrują w miejsca, gdzie nie liczy się wypchany portfel, tylko odwaga, sprawność, siła mięśni. Wspinają się, nurkują, podróżują przez pustynie. Mają potem o czym opowiadać... jeśli wrócą. Bo zdarza się, że nie wracają. Giną przysypani przez lawiny, toną, zamarzają. Doznają udaru cieplnego albo zostają pokąsani przez węże. Jak wyglądają ostatnie minuty ich życia? Co myślą, co czują, jakie zmiany biochemiczne zachodzą w ich organizmach? Czy mogli coś zrobić, by ocalić zagrożone życie?

Na te pytania i na wiele innych odpowiada Peter Stark w „Granicach wytrzymałości”. Jest to pasjonująca książka o sztuce przetrwania. Składa się z jedenastu rozdziałów. W każdym rozdziale występują inni bohaterowie, pokazany jest inny zakątek świata: góry, wodospad, Sahara.

Oto kilka sytuacji, w jakich znaleźli się bohaterowie książki:

Rowerzystka bierze udział w wyścigu. Jest bardzo gorąco, 35°C. Gorąco, a jednocześnie wilgotno. Pot spływa z jej ciała i spada na asfalt. Dziewczyna czuje się tak, jakby zamiast powietrza wdychała gorącą parę. Boli ją głowa, męczą nudności, a rower chwieje się pod nią. Chciałaby położyć się, ochłodzić, ale... ale nie. Nie odpocznie! Musi być pierwsza na mecie, musi dostać medal, nagrodę. I nie dopuszcza do siebie myśli, że udar cieplny to stan wymagający natychmiastowej interwencji lekarskiej, że wysoka temperatura wkrótce uszkodzi jej narządy, które zaczną się topić. Wbrew rozsądkowi jedzie nadal. Czy zdobędzie medal?

Przyjaciółki wybrały się na podbój gór. Wspinają się szybko i sprawnie, i tylko Adrian sprawia problemy. Potyka się, dyszy ciężko, ma halucynacje i inne objawy wysokościowego obrzęku mózgu. Powinna jak najszybciej zejść na dół, ale sama nie da rady. Może przyjaciółki jej pomogą? Ale one robią niechętne miny. Przecież tylko godzina dzieli je od zdobycia szczytu. Do wyprawy przygotowywały się przez 3 tygodnie. Miałyby teraz stracić to, co z takim trudem osiągnęły?

Pewien człowiek jedzie na spotkanie z przyjaciółmi, jednak jego jeep grzęźnie w zaspie. Mężczyzna opuszcza więc samochód, by pieszo dojść do chatki znajdującej się w odległości 10 km. Jest ciemno i bardzo mroźno. Mężczyzna gubi drogę, zaczyna cierpieć z powodu hipotermii. Czy ocali życie?

Autor tej książki, Peter Stark, to nie domator. Dużo podróżował, pływał kajakiem, czuł adrenalinę w żyłach, podziwiał piękne, nieskażone cywilizacją widoki. Widział wiele z opisanych w książce miejsc. Przeprowadził mnóstwo wywiadów z ratownikami medycznymi, a także z osobami, które podczas uprawiania ekstremalnych sportów uległy wypadkom. Można więc powiedzieć, że solidnie przygotował się do napisania „Granic wytrzymałości”. Wzbogacił też książkę szczyptą filozofii. I przypomniał czytelnikom, że ludzie, choć czasami zdobywają się na wielkie wyczyny, wobec przyrody są mali i często bezradni. Tak niewielki kawałek wszechświata zamieszkujemy. Przeraża nas to. Szukamy wytłumaczenia, pocieszenia:
„To dlatego nauka i religia, każda na swój sposób, usiłują nam uświadomić, jak nieskończenie kruche jest ludzkie życie w porównaniu z rozmiarami kosmosu, ale jednocześnie mówią, że jest ono częścią tego ogromu. Ten bezkres jest różnie określany. Niektórzy nazywają go rozszerzającym się wszechświatem, inni - po prostu pustką, jeszcze inni - Bogiem”*.
Wielu bohaterów tej książki uniknęłoby niebezpieczeństwa, gdyby w odpowiednim czasie umiało zrezygnować z forsowania organizmu. Zejść z gór. Nie nurkować. I czytając, czekałam, by Matt przestał pływać po niedostępnym odcinku Jangcy, by młoda dziewczyna zeszła z roweru. Po co im sława, po co nagrody? Czy to naprawdę taki wielki wstyd zrezygnować?

„Granice wytrzymałości” Starka to bardzo porywająca, fascynująca książka. I pożyteczna. Pokazuje rekordy wytrzymałości człowieka. Dowiecie się, ile czasu tonący może być zanurzony pod wodą, nim jego mózg, pozbawiony tlenu, nieodwracalnie zgaśnie. I że osobie w stanie hipotermii nie wolno podawać gorącej herbaty. Będziecie też mogli porozmyślać nad tym, jaki rodzaj śmierci jest najgorszy. Moim zdaniem najokrutniej cierpi człowiek pozbawiony wody.

Zachęcam do przeczytania tej książki, ale ostrzegam – do bohaterów nie warto się przywiązywać, bo nie wszyscy wrócą ze swoich wypraw. Nie warto też brać z nich przykładu, bo często kierowała nimi chęć zdobycia sławy za wszelką cenę. A niektórzy po prostu byli lekkomyślni i nie znali zasad sztuki przetrwania.

--- 
*Peter Stark, Granice wytrzymałości, przeł. Piotr Kostrzewski, wyd G+J Gruner + Jahr, 2003, str. 11.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz